niedziela, 21 lipca 2013

Ambivalencaj sentoj

Ĵus mi revenis el Martin. Tutan nokton mi ne dormis. Mi lacas kaj ĉagrenas. Aranĝo mem estis bona, tamen mi havis proprajn problemojn, kiuj ne permesis al mi plene ĝui la renkontiĝon. Ĉefe iu ŝtelis mian telefonon. Kaj ĝi eĉ ne estis vere mia. Do nun, kvankam telefonon ni jam ne havas, ni devos ankoraŭ tri jaroj pagi kontraŭ ĝi. Mia patro devos. Kaj mi kompreneble sentas min stulte kaj terure. Kion fari, mi ankoraŭ ne scias. Mi eĉ ne scias, ĉu estas senco viziti komisariaton, ĉar verŝajne pola polico ne multe helpos, se tio okazis en Slovakio. Kaj des pli, se faris tion unu el partoprenantoj, kiu nun povas esti en alia fino de la mondo. Mi devas pripensi tion kaj dormi iom pli longe, ĉar nun mi ne pensas klare.
Revenante al SES, ĉio estis pli malpli bone, tamen al mi pli plaĉis pasintjare en Nitra. Eble pro la etoso, eble pro mia propra humoro. Dum lasta somero mi havis personajn problemojn kaj mi esperis, se ĉi jare estos alie. Vane! Eĉ se kialoj iomete ŝanĝiĝis, mi plu ne povis simple ĝui kaj partopreni internacian aranĝon. Krome situacio kun telefono tre tristigis min kaj mi entute ne emis diboĉi "ĝis la nokto, nokto fin'".
Kvankam ne ĉion mi ŝatis dum SES, estis ankaŭ multaj aferoj, kiuj plaĉis al mi. Ekzemple koncertoj estis sufiĉe bonaj. Koncertejo mem eble ne, ĉar de tempo al tempo estis tro laŭte. Sed preskaŭ ĉiuj muzikgrupoj ludis bone, krom unu viro. Ĝi estis laŭ mi ege stranga, mi ne scias, kion li faras en Esperantujo. Espereble mi jam neniam partoprenos lian koncerton. Sufiĉas al mi tio, kion mi aŭdis.
Ankaŭ loko de ĉi jara aranĝo estis belega. Urbo estas ĉirkaŭgita per montaroj el ĉiuj flankoj. Mi amas montojn, do kompreneble mi elektis unu tagon kaj iris sole al la plej proksima kaj alta monto kun tureto sur pinto. Evidentiĝis, ke pintoj estas multaj kaj tiujn la plej suprajn mi ne atingis. Sed mi vidis almenaŭ monumenton de francaj soldatoj kaj aliaj interesaj aferoj.
Nun mi jam tre lacas, do poste mi skribos ion plu kaj eble aldonos kelkajn fotojn.

Właśnie wróciłam z Martina. Całą noc nie spałam. Jestem zmęczona i zmartwiona. Sama impreza była w porządku, miałam jednak na głowie własne problemy, które nie pozwoliły mi w pełni cieszyć się spotkaniem. Przede wszystkim ktoś ukradł mi telefon. Który w dodatku nie do końca był mój. Tak więc teraz chociaż telefonie nie ma ani śladu, musimy jeszcze przez 3 lata za niego płacić. Mój ojciec będzie musiał. A ja oczywiście czuję się głupio i beznadziejnie. Jeszcze nie wiem, co zrobić. Nie wiem nawet, czy jest sens iść na komisariat, bo prawdopodobnie polska policja niewiele pomoże, skoro wydarzyło się to na Słowacji. Tym bardziej, jeśli zrobił to ktoś z uczestników, który teraz może być na drugim końcu świata. Muszę przemyśleć to wszystko i wyspać się, bo teraz nie myślę jasno.
Wracając do samego SES, wszystko było mniej więcej dobrze, jednak bardziej podobało mi się w tamtym roku w Nitrze. Może ze względu na atmosferę, może ze względu na moje własne nastawienie. W czasie ostatniego lata miałam sporo problemów osobistych i miałam nadzieję, że w tym roku będzie inaczej. Na próżno! Nawet jeśli powody trochę się zmieniły, wciąż nie mogłam po prostu cieszyć się międzynarodowym spotkaniem. W dodatku sytuacja z telefonem mocno mnie zasmuciła i w ogóle nie miałam ochoty szaleć do białego rana.
Chociaż nie wszystko mi pasowało w trakcie SES, było też dużo rzeczy, które mi się podobały. Na przykład koncerty były całkiem dobre. Sala, w której się odbywały może niekoniecznie, bo czasem było zbyt głośno. Ale prawie wszystkie zespoły grały dobrze, oprócz jednego faceta. Według mnie był jakiś dziwny i nie wiem, co on w ogóle robi wśród esperantystów. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę miała wątpliwej przyjemności uczestniczyć w jego koncercie. Wystarczy mi to, co już słyszałam.
Również miejsce tegorocznego spotkania było przepiękne. Miasto jest otoczone górami z każdej strony. Kocham góry, więc oczywiście pewnego dnia wybrałam się sama na jedną z najbliższych kaj najwyższych gór z wieżą na szczycie. Okazało się, że wierzchołków jest wiele, na ten najwyższy już się nie pchałam. Ale widziałam przynajmniej pomnik ku czci francuskich żołnierzy i inne ciekawe rzeczy.
Jestem już bardzo zmęczona, więc później napiszę coś więcej i dodam może parę zdjęć.

1 komentarze:

  1. dobrze, że wróciłaś! nie martw się, będzie dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń