niedziela, 2 czerwca 2013

Fraŭlinfesto en du partoj

Kiel mi skribis antaŭe, hodiaŭan nokton mi pasigis festante kun amikinoj. Ni havis rezervitan tablon en restoracio-klubejo. Nia grupo estis sesopa, sed unu knabino ankoraŭ ne venis, do ni devis atendi ŝin. Neniu el ni estis tie antaŭe, evidentiĝis bedaŭrinde, ke muziko en tiu loko estis terura, nur tre laŭtaj basoj. Tio estis tekno-muziko, sed tute neaŭdebla kaj nedancebla, sen ia ajn melodio. Vere, laŭ mi ĝi povas plaĉi nur al surdaj homoj, por kiuj gravas vibra aero kaj sento de muziko per korpo. Mirigis min, ke horo post horo venadis pli multe da homoj, mi ne komprenas, kiel al ili povas plaĉi tia eĉ ne muziko, simple bruo.
Kiam venis nia sesa partoprenantino, ni decidis ŝanĝi lokalon. Ni finis niaj drinkaĵoj kaj veturis al alia parto de urbo. Tie estis pli bone, muziko taŭgis kaj por dancado, kaj por aŭskultado, kaj por kantado. Nur grandaj frapkantoj, kiuj konis ĉiuj. Kvankam mi ne estas bona dancistino, mi iomete dancetis. Ni revenis hejmejn, kiam posedantoj fermis nian dancejon.
Antaŭ sekundo mi eksciis pri inundo en Marciszów kaj aliaj lokoj en Malsuprsilezio. Per tiu stacio veturas mia trajno, do mi timas, ke ĝi malfruiĝos aŭ entute ne venos. Mi planas hodiaŭ vespere reveni al Vroclavo, mi devos nun kontroli situacion.

Jak pisałam wcześniej, dzisiejszą noc spędziłam na świętowaniu z koleżankami. Miałyśmy zarezerwowany stolik w restauracji-klubie. Nasza grupa była sześcioosobowa, ale jedna dziewczyna jeszcze nie przyszła, więc musiałyśmy na nią czekać. Żadna z nas nie była tam wcześniej, okazało się niestety, że muzyka w tym miejscu była straszna, tylko bardzo głośne basy. To było techno, ale zupełnie nienadające się ani do słuchania, ani do tańczenia, było zupełnie bez melodii. Naprawdę, według mnie takie coś może podobać się tylko głuchym ludziom, dla których ważne są wibracje powietrza i czucie muzyki ciałem. Dziwiło mnie, że godzina po godzinie przybywało coraz więcej ludzi, nie rozumiem, jak może im się podobać taka nawet nie muzyka, bo muzyką tego nazwać nie można, po prostu nieznośny hałas.
Kiedy przyszła nasza szósta uczestniczka, zdecydowałyśmy się zmienić lokal. Skończyłyśmy nasze drinki i pojechałyśmy do innej dzielnicy. Tam było lepiej, muzyka nadawała się i do tańczenia, i do słuchania, i do śpiewania. Tylko same hiciory, które znali wszyscy. Chociaż nie jestem dobrą tancerką, trochę potańczyłam. Wróciłyśmy do domów, kiedy właściciele zamknęli knajpę.
Przed sekundą dowiedziałam się o powodzi w Marciszowie i innych miejscowościach Dolnego Śląska. Przez tą stację jedzie mój pociąg, więc boję się, że się spóźni albo w ogóle nie przyjedzie. Planuję wrócić dzisiaj wieczorem do Wrocławia, więc muszę kontrolować sytuację na bieżąco.

0 komentarze:

Prześlij komentarz