czwartek, 14 lutego 2013

Esperantaj lokoj kaj ne nur en Lodzo

Vizitante Lodzon mi ne planis ekvidii iajn ajn lokojn ligitaj kun Esperanto. Tamen hazarde mi iris de stacidomo al centro de la urbo tra Zamenhofa strato.
Poste, sur ĉefa strato de Lodzo, Piotrkowska, mi ekvidis Zamenhofon pentritan sur muro. Li elrigardas tra la fenetro, simile kiel en Bjalistoko. Ĉirkaŭas lin aliaj famaj poloj, ekzemple reĝo Władysław Jagiełło, marŝalo Józef Piłsudski kaj poeto Julian Tuwim (li konis Esperanton kaj nun estas lia jaro en Pollando).
Verdire vizito en Lodzo ne estis tiel interesa, kiel mi atendis. Eble pro mia langvoro kaj dormemo. Mi iris nur al kelkaj lokoj - Manufaktura (iam grandega teksejo, nun superbazaro, foto malsupre en pola versio), tombejoj kaj muzeo de kinematografio. Eble mi malbone elektis tiujn lokojn, ĉar je unu el tombejoj estis sepultado kaj tio ne plibonigis mian humoron.
Se mi devus ŝanĝi loĝlokon, mi verŝajne mi ne elektus Lodzon. Eble urbo estas inda por viziti ĝin, sed mi ne volus loĝi tie pli longe. Mankus al mi montojn, arbarojn ktp. Eĉ akvon ili ne havas aŭ mi ne rimarkis ĝin kaj tio strangas, ĉar nomo de la urbo signifas boaton (pole Łódź=boato):). Pli plaĉis al mi Bjalistoko, kie mi estis lastatempe. Certe pli bela estas Vroclavo kaj laŭ mi ankaŭ Valbĵiĥo.
Kiam mi jam ne volis kaj ne povis plu iri (piedoj jam doloris), mi iris al kinejo. Mi neniam antaŭe estis 3 foje en kinejo dum la sama tago:) En Lodzo mi estis je 6 horo, do post matena vagado tra la malplenaj stratoj mi jam ne sciis kion fari, do mi iris al kinejo por atendi al normalaj horoj, kiam ĉiuj aliaj institucioj komencos labori. Kaj poste vespere, kiam ĉio estis jam fermita, mi spektis du filmoj, ĉar aŭtobuson reen mi havis preskaŭ je noktomezo kaj mi jam ne volis sole promeni tra la malhelaj lodzaj stratoj. Tio estas pli malpli ĉio, eble poste mi skribos ion pri tiuj tri filmoj, kiuj mi spektis. Hieraŭ vespere mi revenis hejmen, bedaŭrinde nur ĝis morgaŭ, ĉar morgaŭ posttagmeze mi devas reveni al laboro.

Odwiedzając Łódź, nie planowałam zobaczyć jakichkolwiek miejsc związanych z esperantem. Przypadkiem jednak przeszłam od dworca do centrum miasta ulicą Zamenhofa.
Później, na głównej łódzkiej ulicy, Piotrkowskiej, zobaczyłam Zamenhofa namalowanego na ścianie. Wygląda z okna, podobnie jak w Białymstoku. Otaczają go inni znani Polacy, np. król Władysław Jagiełło, marszałek Józef Piłsudski i poeta Julian Tuwim (znał on esperanto i obecnie w Polsce obchodzony jest jego rok).
Prawdę mówiąc, wizyta w Łodzi nie była tak ciekawa, jak oczekiwałam. Może ze względu na moje zmęczenie i niewyspanie. Poszłam tylko w kilka miejsc - do Manufaktury (kiedyś ogromna tkalnia, obecnie galeria handlowa), na cmentarze i do muzeum kinematografii. Może źle wybrałam te miejsca, bo na jednym z cmentarzy trafiłam akurat na pogrzeb, co nie poprawiło mojego humoru.
Jeśli musiałabym zmienić miejsce zamieszkania, prawdopodobnie nie wybrałabym Łodzi. Może miasto jest warte odwiedzin, ale nie chciałabym zamieszkać w nim na dłużej. Brakowałoby mi gór, lasów itp. Wbrew nazwie nawet wody za bardzo nie mają, chyba że coś przeoczyłam:) Bardziej podobało mi się w Białymstoku, gdzie byłam ostatnio. Na pewno ładniejszy jest Wrocław, a według mnie też Wałbrzych.
Kiedy nie chciałam i nie mogłam już chodzić (nogi już bolały), poszłam do kina. Nigdy wcześniej nie byłam w kinie 3 razy tego samego dnia:) W Łodzi byłam o 6 rano, więc po porannym włóczeniu się po pustych ulicach nie wiedziałam już, co z sobą zrobić, więc poszłam do kina przeczekać aż będą normalne godziny, w których zaczną pracę wszystkie inne instytucje. A później wieczorem, kiedy wszystko było już pozamykane, obejrzałam dwa filmy, bo autobus powrotny miałam dopiero przed północą, a nie chciałam już sama łazić po ciemnych łódzkich ulicach. To mniej więcej wszystko, może później napiszę coś więcej o tych trzech filmach, które widziałam.
Wczoraj wieczorem wróciłam do domu, niestety tylko do jutra, bo jutro popołudniu muszę wrócić do roboty.

0 komentarze:

Prześlij komentarz